poniedziałek, 1 kwietnia 2013

'Whenever you go, just always remember. That's you got home for now, and forever...'

Od pocałunku z Niallerem w ogóle nie mogłam skupić sie na pracy. Ciągle myślałam co dla niego to znaczyło, a czym było dla mnie...
-Edith, kochanie. -zaczął fotograf, Alex. - posłuchaj. Ja wiem że teraz ten chłopiec z gniazdem na głowie Ci się podoba, ale nie możesz zaniedbywać pracy! -powiedział.
Zrezygnowana poprosilam o pięć minut przerwy. Asystenka fotografa przyniosła szlafrok, gdyż mój strój składał sie jedynie z butów na wysokim obcasie, króciutkich spodenek i "stanika". Przyniesiono mi szklankę wody. Spojrzałam w kierunku Maddeline gadającej przez telefon i zawzięcie coś notującej.
Już po chwili stała nademną.
-Sesja, na której jesteś teraz, pojawi sie w Comopolitan już za dwa tygodnie! Jutro nagrywamy reklamę Pepsi. -powiedziała z wyrazem twarzy pięciolatka który dostał wypasiony samochodzik.
-Tak, tak... Ale jak znow będę musiała występować w czymś takim-  pokazałam na mój obecny strój - to sie poddaje.
-Koniec przerwy! Nie płacą mi za obijanie się! -Wrzasną brunet. Wstałam i udałam się na biała plansze, robiąc to coraz inne pozy by, uwydatnić moje piersi, pupę i talię.
To był tak naprawdę pierwszy tak popularny magazyn.
Gdy Alex zrobił ostatnie pstryknięcia, pokazał mi trzy fotki, które mają najwięcej szans by sie ukazać w gazecie.
-To będzie to, to a na okładkę, pójdzie to.
-Idealnie. -szepneła Mad.

~*~

-Jest tu kto? -wrzasnełam rzucając torbę w holu.
-Jesteeeeeśmyyy głoooodnee! -zawołała Mad.
Zaniepokojone weszłyśmy dalej.
To, co zauważyłam w salonie było przejściem najśmielszych oczekiwań.
Na kanapie leżał Niall, z workiem lodu przyłożonym do głowy.
-Co tu sie stało? -spytałam podbiegając do Niallera.
-Rycerz przyszedł do Ciebie, nie poznałam go i dostał miotłą w głowę. -powiedziała gosposia czytając magazyn.
-I ty tak to spokojnie mówisz. -powiedziała Mad.
-E-Edith..? To ty? -spytał i przekręcił głowę w moją stronę.
-Tak to ja. Dasz rade wstać? Musimy pogadać.
-Właśnie po to tu jestem. -powiedział blondyn i wstał.
Razem udaliśmy się na górę do mojego pokoju. Zamknełam za nami drzwi, by mieć pewność że nikt nas nie usłyszy.
Opadliśmy oboje na łóżko.
-No to tłumacz się co zrobiłeś Ann że przyrąbała Ci miotłą?-spytalam i się zaśmiałam, a Niall mi zawtórował.
-Jesteśmy dziś umowieni prawda? -spytał, na co ja tylko przytaknełam głową - W domu zrobiłem obiad, no i Liam pilnuje by sie nie spalił. Przyjechałem żeby Cię zabrać do mnie. Lecz gdy przyszedłem, zostałem zaatakowany.- pokazał palcem na miejsce gdzie będzie nie mały guz.
-Oh ty mój biedaku...- powiedziałam i go przytuliłam.
-Tylee? -spytał i spojrzał na mnie swoimi hipnotyzującymi oczyma.
Próbowałam się powstrzymać ale nie udało mi się to, i w wyniku końcowym pocałowałam go w główkę.
-Juz nie boli, pani doktol.- powiedział słodkim głosikiem. Zaśmiałam się i położyłam sie na poduszce.
Dosłownie dwie sekundy później do pokoju wtargneła Ann.
-Jeszcze raz zostawisz torbę w holu a Cie ukatrupie.- powiedziała żartobliwym tonem i wyszła.
-Ooo! A to, to co? -spytał Irlandczyk podnosząc strój w którym dziś pozowałam.
 -Ubranie, ciołku.- powiedziałam i zabrałam moją własność.
-Ciekawe gdzie w nim chodzisz... - powiedział podpierjąc brodę o dłoń i udając że myśli.
-Zobaczysz za dwa tygodnie.- odparłam z przekąsem.- A teraz czekaj, przebiorę się w coś normalnego.
Udałam się najpierw do garderoby a później do łazienki.

~*~

-Tak. Ehem...- usłyszałam gdy dochodziłam do mojego pokoju. Widocznie Niall rozmawia przez telefon, pomyślałam. - Ja Ciebie też kocham, pamietaj o tym. Tak, tak . Dobrze. No wiesz... Jedni się kochaja inni nie. Haha! Zawsze będę Cie kochał.- I w tym momencie mogę oświadczyć iż moje serce rozwaliło sie na miliony kawałeczków. Wziełam dwa głębokie oddechy i weszłam do pokoju. Blondyn szybko schował telefon.
-Wyjdź.- powiedziałam chłodno.
-A-ale mieliśmy jechać do mnie. - zasmucił się blondyn.
-Po cholerę!? Chcesz mnie wykorzystać i zostawić, tak? Może kazali Ci rozpierdolić mnie psychicznie? Udało Ci się!- nie dopuszczałam go do słowa.- a teraz się stąd wynoś póki w mojej ręce nie ma żadnego niebezpiecznego narzędzia!- wrzasnełam a blondyn potulnie wyszedł. Zatrzasnełam za nim drzwi i rzuciłam się zapłakana na łózko. Nie, nie uda mu się to, pomyślałam i chwyciłam telefon.

Do: Pezziee.

Ty. U mnie. Za 10 minut. Czas na zakupy. Czekam.xx

 Napisałam i zadowolona opadłam na łózko. Chyba pierwszy raz byłam zadowolona ze swojejgo, jakże dojrzałego zachowania. Nie płakałam, po prostu o tym zapomnę.

Był moim najlepszym przyjacielem. Szukałam go w każdej wolnej chwili. Teraz, gdy go "odzyskałam", zrobił mi nadzieje i odszedł...
Moje rozmyślania przerwał dzwonek drzwi.Szybko chwyciłam torbę, do której wrzuciłam portfel i telefon. Zbiegłam na dół gdzie stała Perrie gadająca z Ann.
-To my lecimy na zakupy. - powiedziałam do Ann. -gdyby mama dzwoniła, powiedz jej że będę wieczorem.
-Dobrze, leć. Baw sie dobrze. -odpowiedziała.
Wraz z Perrie wsiadłyśmy do jej białego Coopera i ruszyłyśmy w stronę największej galerii w Londynie.

~*~

Dwie godziny chodzenia trochę mnie zmęczyły. Z Perrie postanowiłyśmy urządzić mały postój. Na środku stała fontanna, z łąwkami dookoła niej. Odłożyłyśmy nasze zakupy i wecz padłyśmy na nie, lecz nie na długo. Po chwili z głośników wyleciała piosenka Wings, blondynki zespołu. Wstałam i zaczełam tańczyć.
-Idiotko, siadaj! - zaśmiała się - Ludzie patrzą i Cię nagrywają!
-Ludziee! -wrzasnełam- Kto tańczy ze mną? Masz rób zdjęcia. -podałam Pezz telefon,a po chwili dookoła było pełno wariatów takich jak ja. Pokazałam im jaki ruch mamy wykonywać, a oni szybko to załapali, i tańczyliśmy jak naćpani.
Gdy piosenka usłyszała swój koniec, dopiero się rozejrzałam, i skapnełam, że cała galeria patrzyła się na mnie i moją grupę taneczną.
-Dziękuje! To było świetne!- powiedziałam, na tyle głośno by po chwili było słychac oklaski. Spojrzałam na Perrie która zwijała sie ze śmiechu.

~*~
Usiadłam na fotelu i spuściłam głowę.
-Dobrze kochanie. -powiedziała Maddeline przez zaciśnięte zęby.- nie będę krzyczała. Ale pod jednym raunkiem.- westchnełam ale pokiwałam głową by kontynuowała.
-Jutro jesteśmy umówione na szesnastą by nagrywać reklamę Pepsi, tak?- spytała.
-tak.- jęknełam.
-Więc... Przed zdjęciami zagrasz mały koncert. O godzinie ósmej rano. -powiedziała z dumną miną.
-Co?! -zerwałam się z siedzenia.- Tak nie można.
-Alez można! Kocham CIę!- powiedziała i wyszła.
Zrezygnowana opadłam znó na fotel, patrząc się na pustą przestrzeń. Nie dano mi chwili spokoju, gdy zadzwonił telefon.
-Halo?
-E-edith? Cześć to ja, Niall.. Może, może możemy się spotkać?-spytał. Pierwsza myślą było to bym się rozłączyła, lecz gdy usłyszałam jego śliczny, z nutką strachu, głos - serce mi się roztopiło.
-Myślę że możemy. 
-Będę u Ciebie za godzinę.- rzekł uradowany i się rozłączył.

_____________
Obiecajcie że nie zabijecie!
Wiem że słaby, wiem że krótki, wiem wiem wiem....
ALE JUŻ W NASTĘPNYM BĘDZIE DUUUUUŻO AKCJIII ;)
Ten rozdział dedykuje kochanej Wiktorii.
Dziękuje że jesteś <3