poniedziałek, 28 stycznia 2013

' We gotta fight, fight, fight for this love...'

Wdech, po chwili wydech. Wdech i znów wydech. Tak właśnie wyglądały moje ćwiczenia uspakajające przed występami. Jestem dziewczyną która prawie na nic nie zwraca uwagi, i zawsze zachowuje się jak dzieciak, jednak obiecała Maddeline, że stanie się poważniejsza.
-Za minutę wchodzimy na antenę!!! - wrzasnął facet w słuchawkach.
-Gotowe. - powiedziała łagodnym głosem moja makijażystka. W podzięce uśmiechnełam się i wstałam poprawiając strój składający się  z lnianej bluzkiczarnych spodni i butów w kolorze spodni. Jeden z realizatorów zaprowadził  mnie w odpowiednie miejsce. Widziałam już uśmiechniętą Ellen na swoim fotelu. Zaczeło się.
-Ostatnio na moim twitterze i facebooku,a dokładnie na tablicy aż roiło się od zdjęć pewnej dziewczyny. A jak juz mnie znacie, musiałam dowiedzieć się kto to. A gdy już wiedziałam wszystko o tej młodej kobiecie, nie pozostało mi nic innego, jak ją tu zaprosić! Powitajmy gorąco Edith!. -rzekła blondynka. Niepewnie weszłam na scenie, i pomachałam publiczności. Podałam dłoń prowadzącej, a ona lekką potrząsneła. Wskazała na czerwony fotel, zachęcając bym usiadła. Wywiad jak wywiad; pytania o nową płytę, piosenki, o przebytą trasę koncertową...
-Jak każda nastolatka napewno przeżywasz zauroczenia. Kim jest twoje?- spytała zaciekawiona Ellen.
-Widocznie jestem inna, bo nie mam obecnie nikogo na oku, ale preferuje blondynów z niebieskimi ewnetulanie brązowymi oczyma. Ale nie do każdego blondyna poczuję tak zwaną mięte.- odpowiedziałm i dźwięcznie zaśmiałam.
Tak minął jeden z najważniejszych wywiadów. Skąd pomysł o blondynku? A teraz pomyślcie... Dawny, zapomniany przyjaciel, a ja nadal go kocham... Idiotka, czyż nie? Pewnie większość ludzi tak myśli. Ale nie... Poprostu raz sie zakocham, i widocznie moje serce miało tyle siły, żeby utrzymać to uczucie.
Po wywiadzie udałam sie do samochodu gdzie czekał Toddy i Maddeline. Wiedziałam, że coś się szykuje, a moja intuicja nigdy nie myli. Maddeline, kochana Maddeline... Kocham ją, ale jednocześnie chciałabym ją udusić.
-Kolejna piosenka!?- wrzasnełam tak, że ludzie z samochodów obok by mnie usłyszeli.
-Wiem że podołasz zadaniu. Ale i tak mamy superbohatera który Ci pomoże.- powiedziała i cwaniacko uśmiechneła.
-No kogo? Pochwal się. -spojrzałam na Todd'iego a on się zaśmiał.
-Ed Sheraan. -powiedziała i trumfialnie podniosła głowę.
-Że co!? - wydałam z siebie krzyk, a bardziej pisk.- o mój boże. Kiedy mam się z nim spotkąc? - pytałam zdenerwowana. Przecież to mój największy idol!
-Jutro, godzina 16. Wpadniesz do jego domu. Podeśle Ci adres rano. Ah! Zapomniałabym. Na święta wrócisz do domu. - powiedziała, a na mojej twarzy można było zauważyć ulgę.Tak dawno nie widziałam się z rodziną, że aż trudno opisać moją radość. Wróciliśmy do mojego apartamentu. Wysiadłam, i pożegnałam się z moim ochroniarzem i menagerką.
Weszłam do kochanej sypialni. Zrzuciłam iewygdne buty, i zmieniłam je na grube skarpety, a białą bluzkę i spodnie zamieniłam na duzą bluzkę i spodnie dresowe.
Po zrobieniu tych czynności siadłam przy laptopie. Przy okazji mojej wizyty na twitterze napisałam do mego idola:

@edsheraan Czeka nas współpraca. Cholernie się ciesze ! :) xo

piątek, 25 stycznia 2013

Prolog.

Kim jestem? Nie wiem sama. Gdybyś mnie pokochał, umarłabym, czy została?

Czasem zastanawiając się nad sensem życia, przychodzi mi jedno pytanie. "Kim jestem?". Jedno pytanie, a mój mózg po prostu eksploduje z natłoku myśli.
Jedni mówią że jestem aktorką, inni zaś piosenkarką, kolejni że jestem wielką gwiazdą i ikoną mody, a za kogo ja się mam? Mam się za Edith. Zwyczajną siedemnastolatkę z bezsensownymi problemami, wielkimi i kompleksami i zakochanym sercu... Może moje problemy nie są bezsensowne... 
Czy "bezsensownym problemem" można nazwać swoją rodzinę? To trochę źle zabrzmiało. Kojarzycie Tom'a White'a ? Tak. Ten wielki reżyser, to mój tatuś. Nie... Jednak nie mogę o nim tak mówić. Zrobił wielkie świństwo. Choć miałam wtedy siedem lat, pamiętam jak powiedział, że ze mnie już nigdy nic nie wyrośnie, a matki i tak długo nie kochał..
Dziś właśnie mija dziesięć lat od tamtego wydarzenia... 
Co się zmieniło? Na pewno zmieniłam się ja. Moja mama Janette znalazła chłopaka, już narzeczonego Will'a. Bardzo go polubiłam. A co u mojego "taty"? Nie uwierzycie, ale ma już 3 żonę, i trojkę dzieci z poprzednich małżeństw.
No ale wracając do mnie... Tak, jestem trochę egoistką, ale... Wracając do mnie, jestem kimś znanym, choć pewnie wiecie.
Może kojarzycie mnie z jakiś kolorowych czasopism? Nie?! No wiecie... Brunetka, z piegami i dołeczkami. Idealna figura i lekkie zarysy mięśni. Już wiecie? Olśniło? To dobrze.
Dziś spełnia się jedno z moich marzeń. Nie, nie jadę by odebrać ważną nagrodę. Jadę do kochanego domu, w Irlandii.
Nie rozumiecie? Ehh.. Mieszkam w Londynie, bo to tu mam większość pracy, choć "latam" po całym świecie, mój rodzinny i jedyny tak przytulny dom znajduje się w Irlandii.
Moje marzenie spełnia się gdyż, w Mullingar mieszka mama i Will, choć mogę do niego mówić tato... Więc mieszka tam mama i tata. Nie widziałam się z nimi przez rok! Już jutro wigilia.. Czas miłości i przebaczenia... Prawda?
Mam nadzieje... Powiem wam coś w sekrecie. Wiedzą o tym tylko najbliźsi... Mam nadzieje że nie wypaplacie..? Więc, dokładnie, gdy miałam szesnaśćie lat, moja kariera nabierała odpowiedniego tempa. Oczywiście środek lata, a ja nie przepuściłabym okazjii by pojeździć na rowerze. Nie był to najlepszy pomysł. Moja obsesja na punkcie robaków miała tu wielki wkład, jak i moja nierozważność. Na nodze, podczas jazdy zobaczyłam wielkiego czarnego robaka. Wpadłam w panikę i czym prędzej próbowałam go strząchnąć. Jednak gdy na dłuższy czas odwróciłam głowę, wjechałam na głaz, a ja wraz z rowerem runełam na ziemie. Naszczeście mój ochroniarz - Tobby, był na miejscu i mi pomógł. Został mi uszczerbek na zdrowiu... Jaki? Nie pamiętam nic od dziewiątego do pietnastego roku życia.. Tylko niektóre chwile. Niby nic, a jednak... Nie pamietam mojego przyjaciela. Brunet, który zawsze malował swoje włoski na blond. Zawsze kochający życie. Uwielbiał grac na gitarze i w piłkę nożną. Niestety, więcej nie pamiętam. Wraz z Toddy'm próbowaliśmy go szukać, nikomu o tym nie mówiąc. Wszystkie godziny przed komputerem i z telefonem w ręku poszły na marne. Nic już nie mogłam zrobić.. Nic... 

Każdy upadek boli, ale chyba najbardziej ten, który spowodowany jest bezsilnością...