Wdech, po chwili wydech. Wdech i znów wydech. Tak właśnie wyglądały moje ćwiczenia uspakajające przed występami. Jestem dziewczyną która prawie na nic nie zwraca uwagi, i zawsze zachowuje się jak dzieciak, jednak obiecała Maddeline, że stanie się poważniejsza.
-Za minutę wchodzimy na antenę!!! - wrzasnął facet w słuchawkach.
-Gotowe. - powiedziała łagodnym głosem moja makijażystka. W podzięce uśmiechnełam się i wstałam poprawiając strój składający się z lnianej bluzki, czarnych spodni i butów w kolorze spodni. Jeden z realizatorów zaprowadził mnie w odpowiednie miejsce. Widziałam już uśmiechniętą Ellen na swoim fotelu. Zaczeło się.
-Ostatnio na moim twitterze i facebooku,a dokładnie na tablicy aż roiło się od zdjęć pewnej dziewczyny. A jak juz mnie znacie, musiałam dowiedzieć się kto to. A gdy już wiedziałam wszystko o tej młodej kobiecie, nie pozostało mi nic innego, jak ją tu zaprosić! Powitajmy gorąco Edith!. -rzekła blondynka. Niepewnie weszłam na scenie, i pomachałam publiczności. Podałam dłoń prowadzącej, a ona lekką potrząsneła. Wskazała na czerwony fotel, zachęcając bym usiadła. Wywiad jak wywiad; pytania o nową płytę, piosenki, o przebytą trasę koncertową...
-Jak każda nastolatka napewno przeżywasz zauroczenia. Kim jest twoje?- spytała zaciekawiona Ellen.
-Widocznie jestem inna, bo nie mam obecnie nikogo na oku, ale preferuje blondynów z niebieskimi ewnetulanie brązowymi oczyma. Ale nie do każdego blondyna poczuję tak zwaną mięte.- odpowiedziałm i dźwięcznie zaśmiałam.
Tak minął jeden z najważniejszych wywiadów. Skąd pomysł o blondynku? A teraz pomyślcie... Dawny, zapomniany przyjaciel, a ja nadal go kocham... Idiotka, czyż nie? Pewnie większość ludzi tak myśli. Ale nie... Poprostu raz sie zakocham, i widocznie moje serce miało tyle siły, żeby utrzymać to uczucie.
Po wywiadzie udałam sie do samochodu gdzie czekał Toddy i Maddeline. Wiedziałam, że coś się szykuje, a moja intuicja nigdy nie myli. Maddeline, kochana Maddeline... Kocham ją, ale jednocześnie chciałabym ją udusić.
-Kolejna piosenka!?- wrzasnełam tak, że ludzie z samochodów obok by mnie usłyszeli.
-Wiem że podołasz zadaniu. Ale i tak mamy superbohatera który Ci pomoże.- powiedziała i cwaniacko uśmiechneła.
-No kogo? Pochwal się. -spojrzałam na Todd'iego a on się zaśmiał.
-Ed Sheraan. -powiedziała i trumfialnie podniosła głowę.
-Że co!? - wydałam z siebie krzyk, a bardziej pisk.- o mój boże. Kiedy mam się z nim spotkąc? - pytałam zdenerwowana. Przecież to mój największy idol!
-Jutro, godzina 16. Wpadniesz do jego domu. Podeśle Ci adres rano. Ah! Zapomniałabym. Na święta wrócisz do domu. - powiedziała, a na mojej twarzy można było zauważyć ulgę.Tak dawno nie widziałam się z rodziną, że aż trudno opisać moją radość. Wróciliśmy do mojego apartamentu. Wysiadłam, i pożegnałam się z moim ochroniarzem i menagerką.
Weszłam do kochanej sypialni. Zrzuciłam iewygdne buty, i zmieniłam je na grube skarpety, a białą bluzkę i spodnie zamieniłam na duzą bluzkę i spodnie dresowe.
Po zrobieniu tych czynności siadłam przy laptopie. Przy okazji mojej wizyty na twitterze napisałam do mego idola:
@edsheraan Czeka nas współpraca. Cholernie się ciesze ! :) xo